#5 Słodka tradycja


Tłusty czwartek. 


To jedyny taki dzień w roku, kiedy większość rzuca dietę w cholerę, by zjeść chociaż jednego, małego pączusia, kilka faworków czy innego tłustego i słodkiego żarcia. Jedyny taki dzień, gdy całe social media - od Facebooka aż po Instagram - są zawalone zdjęciami, przepisami i memami związanymi z jedzeniem albo pączków, albo faworków. Bo trzeba, bo się chce. Ludzie przekrzykują się nawzajem pytaniami ile zjedliście dzisiaj pączków?! i informacjami, jak szybko i skutecznie spalić te 300 kalorii, które pączek zawiera. O ile o ósmej rano możesz mieć ochotę na któryś z tych specjałów, o tyle pięć godzin i kilka setek jednakowych postów później, masz ochotę odłączyć ludzi od internetu. Wszędzie pączki, faworki, donuty. Popadanie ze skrajności w skrajność. I co dalej? 

Historia tłustego czwartku. 


Geneza tłustego czwartku sięga pogaństwa. Nic nowego, nie? Wtedy jednak świętowano odejście zimy i nadejście wiosny, a do tego ucztowanie opierało się na jedzeniu tłustych potraw, a nie tak jak teraz - na słodkościach. Szczególnie upodobano sobie jedzenie mięs różnego rodzaju, a jako zagryzkę zajadali pączki przygotowane z ciasta chlebowego, nadziewane słoniną, boczkiem lub innymi tłustymi mięsami, a zapijali najczęściej winem lub wódką. Dopiero w XVI wieku pojawiła się ich słodka wersja, chociaż wciąż nieco inna od tej tak dobrze nam znanej - pierwsze słodkie pączki miały w środku ukryty mały orzech bądź migdał, a ten, kto trafił na taki szczęśliwy pączek, miał się cieszyć dostatkiem i powodzeniem w życiu. Trochę jak z wigilijnym grosikiem. Tłusty czwartek był w niecodzienny sposób obchodzony w Małopolsce - nazywano go wówczas combrowym czwartkiem, z czym wiąże się cała legenda, według której nazwa pochodziła od krakowskiego burmistrza o nazwisku Comber, człowieka złego i surowego dla kobiet handlujących na krakowskim rynku. Ile prawdy jest w tej legendzie (i w istnieniu samego Combra) nie wiadomo, ale w dalszej historii mówi się, że ów burmistrz miał umrzeć w tłusty czwartek, a w każdą kolejną rocznicę jego śmierci przekupki na targu urządzały huczną zabawę i tańce. 

TEN czwartek.


Tłusty czwartek jest świętem ruchomym, a jego data zależy od daty Wielkanocy. Dzień ten rozpoczyna ostatni tydzień karnawału, który to kończy się w Środę Popielcową - ona z kolei rozpoczyna okres Wielkiego Postu, trwającego czterdzieści dni. Tłusty czwartek może wypaść między 29 stycznia a 4 marca. Teraz, gdy podejście społeczeństwa do Wielkiego Postu jest bardziej liberalne, Tłusty czwartek ma charakter nieco bardziej symboliczny. Dawniej, gdy jeszcze sumiennie poszczono, był to ostatni dzień, by najeść się i do syta i potraw zarówno tłustych, jak i słodkich. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj, był to jedyny dzień, w którym nie liczyło się kalorii. 

Czwartek bez pączka?


Staropolskie przysłowie głosi, że Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków nasmażyła. Według jednego z przesądów, jeśli w tłusty czwartek ktoś nie zje ani jednego pączka, to w dalszym życiu nie będzie mu się wiodło. Co oznacza, że jakieś trzy czwarte społeczeństwa powinno żyć w szczęściu i dostatku. Jak Wam się wiedzie? U mnie bez różnicy czy z pączkiem czy bez.

Władysław Broniewski i jego "Tłusty czwartek": 


Góra pączków, za tą górą
tłuste placki z konfiturą,
za plackami misa chrustu, 
bo to dzisiaj są zapusty.
Przez dzień cały się zajada,
a wieczorem maskarada:
Janek włożył ojca spodnie,
choć mu bardzo niewygodnie,
Zosia - suknię babci Marty
I kapelusz jej podarty,
Franek sadzy wziął z komina, 
Bo udawać chce Murzyna. 
W tłusty czwartek się swawoli,
później czasem brzuszek boli. 

Tłusty czwartek - i co dalej?


Nie ważne co jecie w ten dzień - pączki, faworki, kreple, chrusty czy chruściki, oponki serniczki czy inne słodkości - efekt zawsze jest ten sam. Pamiętajcie, że zjedzenie czegokolwiek nie sprawi, że czeka Was dobrobyt, szczęście i gwiazdka z nieba. Na wszystko - stety czy nie - trzeba zapracować samemu. A wiara, że po pączku będzie lepiej? To tylko efekt placebo. Niezwykle skuteczny efekt placebo. A jeśli to nie placebo? Cóż, próbując niczego nie tracicie.

SMACZNEGO!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz